niedziela, 7 kwietnia 2013

Chora na miłość

Nie wiedziała, czemu zadała to pytanie. To oczywiste, że coś knuł, a jednak jej serce podpowiadało jej coś innego, przez co mąciło jej w myślach. Sprzeczało się z wiedzą, którą zdobyła. To takie okropne, gdy wahasz się w tak istotnej sprawie i w dodatku pytasz... Sama powinna to wiedzieć. Uczono jej wszystkiego, co powinna wiedzieć, a teraz? Teraz wychodziła na kompletną idiotkę, która nie miała zielonego pojęcia ani o Niebie, ani o Ziemi, ani o Piekle. Kompletna ciemność nawiedziła jej umysł. Nie potrafiła myśleć racjonalnie. Wahanie z niepewnością niszczyło ją od środka, ale nic nie mówiła. Nie dała po sobie nawet na sekundę tego poznać. Siedziała niewzruszona, skupiona na słowach, które wypływały dźwięcznym głosem z ust Nathaniela... Złapała się na pragnieniu, aby słowa te okazały się prawdą. Łudzenie się - tak to było można nazwać, ale ona chciała się łudzić. Świat był ogromny i pełen wszystkiego, a ona tak nic niewarta w porównaniu z jego ogromem, a Upadły? On mówił tak pięknie. Nie chciała wychodzić z tego pokoju i musiała mu pomóc. To było postanowione. Dopiero gdy poczuje się lepiej, to wtedy pomyśli o odejściu i poszukaniu nowej istoty, bo tak to musiało się skończyć. Czemu w ogóle w to brnęła? Na samym początku powinna uciec jak najdalej, gdy tylko zobaczyła te pióra...

Te skrzydła to tylko kolor... To, co mówił miało sens, o ile naprawdę Piekło się go wyparło, ale czy coś takiego było możliwe? Annabelle nie potrafiła się do tego przyznać, ale wierzyła mu. Nie przeszło jej to jednak przez główną myśl, tylko krążyło gdzieś na obrzeżach, jak ciche, niewyraźne brzęczenie, niewinny szum, a przyznawała nim tak wiele. Zaufała Czarnoskrzydłemu, co było kompletnym absurdem. Ba!, ona w dodatku wierzyła w każde jego słowo. Taka była prawda, do której bała się przyznać. Czemu świat z niej drwił? To nie było normalne. Miała ochotę zapaść się pod ziemię i zniknąć. Znów.

 Obijała się o jej serce jego samotność i ból. Zaczynała mu współczuć. Chciała go chwycić w ramiona i nie wypuszczać, ale nie mogła. Nadal dzieliła ich granica i to potężna. Pomoże mu i to tyle, o ile o nich chodziło. Musiała postawić sprawę jasno i prosto. To było jasne i proste, jednakże... Wahała się. Nadal. W dodatku on, jak gdyby nigdy nic dotknął jej policzka. Nie był to żaden energiczny ruch, tylko delikatny. To ją jeszcze bardziej zdezorientowała. Miała ochotę krzyczeć, płakać i Bóg wie, co jeszcze, ale potrafiła jedynie siedzieć nieruchomo i myśleć o tym, czy ich wspólna przyszłość mogłaby być możliwa. Powstrzymała łzy, bo wiedziała jaka była odpowiedź. Mimo że uważał się za... banitę, to nic nie znaczyło. Już na wieczność mieli stać po obu stronach barykady, chyba że ona by upadła. Tak prosta rzecz do zrobienia, jednakże tak bardzo odpowiedzialna i zła.

Jego palce tak miło i tak bardzo delikatnie dotykały jej policzka. Zamknęła oczka, skupiając wszystkie zmysły na tej jednej rzeczy. Potem poczuła, że zabiera dłoń. Nie podobało jej się to, o czym zdecydowanie nie powinna myśleć. Otworzyła swe oczka i napotkała jego wzrok, który wpatrywał się w nią z taką czułością, że aż zaparło jej dech. Oszalała, to jedno, co przyszło jej do głowy. To nierealne. Ba!, to absurd. Jednakże cieszył ją fakt, że tyle szczęścia wprowadziła do tych ciemnych oczu. 

- W Niebie? Jest pięknie. W dodatku raczej nie mogłabym ja powiedzieć... To znaczy teraz nie ma takiego tam zabieganego chaosu. Archaniołowie postanowili wszystko uporządkować i jest teraz miły spokój, a w całym Niebie rozbrzmiewają różne dęte orkiestry. Może kilka piór by się znalazło... - Zamilkła. Nie wiedziała, o czym mogłaby powiedzieć. Niebo było ogromne i nie miała pojęcia od jak dawna nie było tam Nathaniela. Upadły... Czy musiało ją to ciągle prześladować? I tak było jej ciężko, a jej serce zaczynało się podejrzanie radować. 

- Nathanielu... - Zaczęła, ale niestety nic nie przychodziło jej do głowy, więc opuściła swój wzrok na dłonie, które dziobały jej prostą anielską sukienkę. Nie potrafiła nawet zebrać myśli na tyle, by choć złożyć jakieś proste zdanie. Nim jednak zdążyła się jakoś uporać ze swą przypadłością, niespodziewanie znalazła się w jego ramionach, a jej wargi połączyły się z jego. Serce jej zabiło mocniej i zrobiło jej się strasznie gorąco. Myśli zawirowały i nie dołowały jej spiskami, ani niczym innym negatywnym. Miała wrażenie, jakby czas się zatrzymał i nie przysparzał im problemów. Była ona i On w swej całej doskonałości. Po głowie chodziło jej jedynie pytanie, dlaczego wcześniej się nie spotkali, tylko dopiero teraz, gdy wszystko było bardziej skomplikowane, bardziej trudne. Jej usta poruszały się w sposób synchronizowany z jego, jednakże po chwili strzeliły żarówki, a ona drgnęła przerażona. On odsunął się od niej i wyszeptał proste "Przepraszam", a ona zagubiona nie miała pojęcia co zrobić. Miała problem, a było nim podejmowanie decyzji. 

- Ja...Ja... Ja nie wiem, Nathanielu. Co ja powinnam zrobić? - Schowała twarz w dłoniach i zaczęła szlochać. Wszystko się poplątało i nie szło według kodeksu. Miała to być zwykła misja odciągania zła od zwykłego człowieka, a ona? Zaczęła kochać i to Upadłego. Nie wiedziała co może być gorsze, czy miłość do człowieka, czy do wroga. Jednego była pewna, jak będzie odchodziła, to będzie bolało i to bardzo. Czy właśnie o to chodziło Upadłemu? Czy może zachorowała na jakąś ziemską chorobę? Skuliła złożone skrzydełka, jej ramiona drżały, a z oczy płynęły łzy, które zapewne uzdrawiały, a ona nie wiedziała, co powinna zrobić, bo kochała. - Nathanielu, ja nie czuję się zbyt dobrze... - Wyszeptała, nie potrafiąc spojrzeć mu w oczy. - Ja jestem chora... na miłość chyba. - Załkała ledwo słyszalnie. 

4 komentarze:

  1. Kocham, kocham, kocham, kocham !!!!!!!!!!! Chcę więcej!! Czarny! Marsz do komputera zabierać się do pisania!!!!!!! A Ty, możesz na chwilę dychnąć :D rozdział przegenialny!! Kocham :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że prawie się doceniłam? Tak bardzo niszczysz mój pesymizm, Skarbie:D

      Usuń
  2. Super! Świetny rozdział. Ciekawe jak na to wyznanie zareaguje Nathaniel. Opis uczuć Annabelle po prostu cudowny.
    Pozdrawiam i czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejna wojowniczka, która niszczy mur mej autokrytyki. No cóż... Ja też jestem ciekawa reakcji:D

      Usuń

Obserwatorzy